Przez WPN na Osową, zjazd, jazda w kierunku Poznania, skręt na Łęczyce, przez Wiry aż do Auchan Komorniki, małe zakupy. Powrót krajową 5 do Stęszewa, na miejscu jeszcze małe kółko szybkim tempem i jeszcze jedno na rozjazd. ;)

jako że mam rower w serwisie pożyczyłem rower brata i wolne śmiganko po WPNie.

po udanym dniu spędzonym nad jeziorem stwierdziłem że nie może się obyć bez treningu.
tak też pomknąłem w stronę WPN'u, Stęszew, Górka, Góreckie, Osowa Góra x4, Kociołek, Górka, Stęszew.

Jako że ostatnio dokuczał mi ból mięśnia, postanowiłem nie trenować.
Jak na razie ból się nie odzywa, mam nadzieje że ustanie.

po WPNie wycieczka.

W poszukiwaniu Tomka. Po drodze na Osowej Górze spotkałem Patryka A. z kolegą, trenowali podjazdy. ;)

Pierwszy maraton.
Jedyne co mi się nie spodobało w Kargowej to to że nie ustawiali wg. miejsc startowych i o tym nie poinformowali. Tak więc wystartowałem z samego ogona.
Start wolny, podobno było kilka gleb na pierwszych metrach. Przez pierwsze 3/4km trasa wiodła przez pola, gdzie wyprzedzałem jak się dało, nie rozumiem jednak wiary która albo umyślnie blokowała albo przez nieumiejętność zajeżdżała drogę. Trasa w większości wiodła przez nieprzetarte leśne wąskie ścieżki, które mi się b. podobały.
Błędem który popełniłem podczas maratonu jest fakt że za dużo trzymałem się z jedną grupą, gdy zacząłem porządnie wiare wyprzedzać, było już za późno. Cóż człek uczy się na błędach.

Ogólnie z Kargowej przywiozłem fajne wspomnienia, chyba w przyszłym roku ją odwiedzę. pozdrower! ;p

wyrwało mi szprychę nad Dymaczewskim.
Winowajcą tego zdarzenia jest niewidoczny przy szybkiej jeździe kij.
pozdrawiam.